top of page

"Używałam papieru, szmat, folii”. Ubóstwo menstruacyjne to codzienność tysięcy Polek

Ma dwadzieścia pięć na dwadzieścia pięć centymetrów. Otwiera się po lekkim naciśnięciu drzwiczek. Według mapy najbliższa jest 300 metrów ode mnie, w okolicy są jeszcze cztery inne. Łącznie, Różowych Skrzyneczek jest w całej Polsce już kilkanaście tysięcy. Pojawiły się i na ścianie jaworzańskiego ośrodka zdrowia, i w wodzisławskim magistracie. I na świetlicy w Witoszowie Dolnym, i na wydziałach Uniwersytetu Zielonogórskiego.



W skrzyneczce można znaleźć środki higieny menstruacyjnej – podpaski, tampony, wkładki. Zasada działania jest prosta: „weź, jeśli potrzebujesz, podziel się, jeśli masz nadmiar”. Pierwszą skrzyneczkę pomysłodawczynie akcji zamontowały w grudniu 2019 roku we wrocławskim Centrum Praw Kobiet. Reakcje były pozytywne, więc do CPK dołączyły następne lokalizacje.


Równolegle, wraz z powstawaniem kolejnych skrzyneczek, rozkręcała się dyskusja o ubóstwie menstruacyjnym. Okazało się bowiem, że brak dostępu do środków higieny menstruacyjnej dotyczył szerszej grupy osób, niż na początku zakładano. Oprócz kobiet w kryzysie bezdomności również tych z ubogich domów wielodzietnych, będących w przemocowych związkach, uchodźczyń, ale też osób nastoletnich, wciąż zależnych od swoich rodziców.


– Z czasem temat przestawał być tabu – mówi Ewa Szymera, członkini Fundacji Różowa Skrzyneczka. – Ludzie sami zaczęli mówić o dostępności podpasek i tamponów, zamawiać skrzyneczki, umieszczać je w przestrzeni publicznej. Okazało się, że to nie wstyd mieć Różową Skrzyneczkę u siebie. Wręcz przeciwnie: można pochwalić się nią w mediach społecznościowych, pokazać klientom firmy, znajomym, a nawet zorganizować konferencję prasową, żeby opowiedzieć o nowych skrzyneczkach w gminie.


Dziś, po 4 latach od zamontowania „skrzynki-matki”, Różowa Skrzyneczka współpracuje ze szkołami, samorządami, biznesem i organizacjami pozarządowymi z całej Polski. Temat ubóstwa menstruacyjnego podjął nawet Rzecznik Praw Obywatelskich.


Ubóstwo menstruacyjne


Polskich badań na temat ubóstwa menstruacyjnego wciąż jest niewiele. Istnieją jednak dane, które pomagają oszacować skalę problemu. Pochodzą m.in. z projektu badawczego „Ubóstwo menstruacyjne w opiniach i doświadczeniach kobiet”. Wzięło w nim udział 69 kobiet w wieku od 14 do 64 lat.


Z wypowiedzi wyłania się złożony obraz przyczyn utrudnionego dostępu do środków menstruacyjnych. Uczestniczki mówiły między innymi o kwestiach zdrowotnych i fizjologii, chociażby nieregularnym cyklu, przez który podpaski mogą być potrzebne tu i teraz, bez uprzedzenia, niezależnie od miejsca i sytuacji. Opowiadały też o tym, że nie zawsze da się je szybko kupić, bo najbliższy sklep znajduje się w znacznej odległości lub bywa zamknięty.


Ważne okazały się również kwestie ekonomiczne. Według raportu Kulczyk Foundation, co piąta uboga kobieta ma za sobą doświadczenie braku pieniędzy na zakup środków higienicznych. Prawie 40% kobiet z ubogich domów musiało zrezygnować z ich zakupu na rzecz innych domowych wydatków. Większość mówiła, że nie była to jednorazowa sytuacja.



Podobne głosy dotyczące ubóstwa menstruacyjnego docierają też do członkiń Różowej Skrzyneczki: "Kiedy zostałam bez pracy i bez środków do życia, (…) miałam problem z dostępnością środków higienicznych. Oczywiście dbałam o to, żeby córki miały komfort, ale robiłam to kosztem swojego, dlatego często musiałam wykorzystywać papier toaletowy, szmaty, folie”.


Z raportu Kulczyk Foundation wynika też, że z problemem braku pieniędzy na środki higieny menstruacyjnej boryka się co dziesiąta nastolatka.


Masz podpaskę? Pożycz!


Czasem pozują we dwie, trzy osoby, a czasem większą grupą. Na środku zdjęcia skrzyneczka, wokół uśmiechy i uniesione w górę kciuki. W tle widać jasne kafelki, do których przymocowane są kolorowe plakaty. Na jednych – instrukcja korzystania z Różowej Skrzyneczki, na innych – rymowane hasła, na przykład: „brak edukacji to horror menstruacji”. Takie pamiątkowe zdjęcia, na których z nową skrzyneczką pozują uczniowie, fundacja często udostępnia w sieci.


Pod zdjęciami komentarze: „co zrobić, żeby i w mojej szkole była różowa skrzyneczka?”. Albo: „O takiej skrzynce w szkole dowiedziałam się od mojej 8-letniej córki. Nadeszły lepsze czasy od tych, w których ja dojrzewałam”.


Różowe Skrzyneczki są już w szkołach w Biedrusku, Kwidzynie, Gdańsku, Jabłonnie, Starym Bosewie, Tykocinie, Bochni, Wrocławiu, Lęborku, Wiśniewie, Rogoźnicy i setkach innych miejscowości. Ich powstanie inicjują rodzice, nauczycielki i nauczyciele, dyrektorki i dyrektorzy, ale też przede wszystkim same osoby uczące się.


Sukces skrzyneczek w szkołach Ewy Szymery nie dziwi. Przecież na początku okres może być nieregularny i zdarzać się w najmniej spodziewanym momencie, to część dojrzewania. Dlatego szkoły wydają się naturalnym miejscem wieszania skrzyneczek.


– Doskonale pamiętam, gdy w gimnazjum czy liceum tych podpasek po prostu nie było i nikt nie miał odwagi, żeby iść do nauczycielki czy pielęgniarki – wspomina Ewa. – Wymieniałyśmy się podpaskami z koleżankami, wstydliwie, pod ławką lub w łazience. Zawsze mówiłyśmy ściszonym głosem: „masz podpaskę? Pożycz!”.


Do Różowej Skrzyneczki miesiącami docierały coraz to nowe głosy mówiące, że w szkołach aż tak wiele się nie zmieniło i darmowe środki menstruacyjne są tam pilnie potrzebne. Przyczyn jest wiele. Nastoletnie osoby są zależne od dorosłych, a ci z braku funduszy, czasu czy złych relacji w domu nie zawsze zapewniają dostęp do podpasek i tamponów. Higienistka? Bywa jedynie dwa razy w tygodniu. Osiedlowy sklep? Nie można wyjść z budynku szkoły przed końcem lekcji. Nauczycielka lub koleżanki? Tu blokadą może być wstyd.


Niektórzy nauczyciele postanowili samodzielnie zbadać skalę problemu. Agnieszka Młyńska-Kowalczyk, nauczycielka z Publicznego Liceum Ogólnokształcącego nr V w Opolu, trzy lata temu przeprowadziła ankietę wśród 280 uczennic. Ustaliła, że ubóstwo menstruacyjne dotyka 20% z nich. Z powodu braku odpowiednich środków higienicznych dwie na pięć przebadanych dziewcząt rezygnuje z zajęć szkolnych, dwie trzecie z zajęć WF.


Dane te pokrywają się z wynikami badania Kulczyk Foundation. Co piąta nastolatka powiedziała w nim, że musiała wyjść ze szkoły lub zwolnić się z niej z powodu braku środków higienicznych. Co dziesiąta musiała całkiem zrezygnować z wyjścia z domu.


Utrudniony dostęp do podpasek lub tamponów to ważny powód, dla którego dziś ponad 80% Różowych Skrzyneczek znajduje się właśnie w szkołach. Ale nie jedyny. – Daliśmy sprawczość młodym osobom– wyjaśnia Ewa. – One chcą współdziałać, wzajemnie sobie pomagać, wspierać się, wymieniać się wiedzą, wspólnie dbać o skrzyneczkę, rozmawiać o okresie, dojrzewaniu. I nie wstydzić się.


Zagrożone wykluczeniem


Paterek to nieduża miejscowość, położona 30 km od Bydgoszczy. W tygodniu, między 7:30 a 15:30, działa tam Środowiskowy Dom Samopomocy. Jego podopiecznymi są osoby, które na przykład w wyniku wieloletniej choroby psychicznej na co dzień potrzebują różnych form wsparcia.


9 sierpnia ŚDS w Paterku zamontował Różową Skrzyneczkę. – Uczestniczki zaczęły korzystać z niej już pierwszego dnia – mówi Martyna Górska, pedagog. – Wcześniej, jeśli w łazience okazywało się, że potrzebują środków higienicznych, to musiały wyjść, znaleźć nas na świetlicy lub w gabinecie, wtedy my szukałyśmy, czy mamy dodatkowe zaopatrzenie, żeby je wspomóc. Skrzyneczka daje uczestniczkom komfort, że mają wszystko, co potrzeba w łazience, mogą same zajrzeć i skorzystać. Są niezależne w tym zakresie. Na początku baliśmy się trochę, że te artykuły mogą szybko znikać, że panie będą je brały do domu, ale tak się nie dzieje.


Oprócz Środowiskowych Domów Samopomocy, w ostatnich latach Różowe Skrzyneczki pojawiły się też w Ośrodkach Pomocy Społecznej i organizacjach pomagających osobom zagrożonym wykluczeniem.


Ewa Szymera: – Środki higieny menstruacyjnej to jedna z mniej oczywistych potrzeb. Już rozumiemy, że komuś może zabraknąć pieniędzy na jedzenie, ubrania, wyprawkę szkolną. Przez to, że miesiączka tak długo była niewidoczna, nie każdy pomyśli, że podpaski i tampony też swoje kosztują.


Inną grupą zagrożoną ubóstwem menstruacyjnym okazały się osoby uchodźcze. Dlatego w ramach współpracy z organizacją Care International, Różowa Skrzyneczka stworzyła specjalne zestawy. W każdej torbie znalazły się podpaski, tampony, dezodorant i powerbank. Fundacja rozprowadziła je wśród organizacji pozarządowych wspierających uchodźców.


W Integracyjnym Punkcie Wsparcia Stowarzyszenia Mudita słyszę, że pakiety od Różowej Skrzyneczki rozeszły się w kilka dni, a ludzie jeszcze przez pewien czas o nie pytali. – Zapotrzebowanie jest – potwierdza kierowniczka punktu. – Nie tylko na podpaski, ale też na wkładki urologiczne, chłonne, dla kobiet, które już nie miesiączkują.


Fundacja Różowa Skrzyneczka jest w stałym kontakcie z dziesiątkami NGO. Wspiera w uzupełnianiu skrzyneczek, organizacji zbiórek. Ale, jak mówi Ewa Szymera, ostatnio jej członkinie widzą też wzrost zapytań indywidualnych. Do Skrzyneczki piszą nie tylko organizacje, ale też pojedyncze osoby, które znalazły się w trudnej sytuacji życiowej.


Zmiana systemowa


Kilka krajów już postawiło pierwsze kroki w kierunku systemowego rozwiązania problemu ubóstwa menstruacyjnego. Francja zdecydowała o wprowadzeniu darmowych kubeczków menstruacyjnych i wielorazowych podpasek dla osób poniżej 25 roku życia. Własne programy mają też Portugalia, Nowa Zelandia i Szkocja, która jako pierwszy kraj na świecie zapewniła każdej potrzebującej osobie środki menstruacyjne.


– W jakim miejscu tej drogi jesteśmy w Polsce?– pytam Ewę Szymerę.


– Razem z organizacjami zrzeszonymi pod szyldem Okresowej Koalicji złożyłyśmy w Sejmie projekt ustawy, która mówi, że podpaski i tampony będą dostępne w polskich szkołach. Czekamy na odpowiedź, ale jednocześnie dalej aktywnie działamy. Jesteśmy w kontakcie z Rzecznikiem Praw Obywatelskich, który skierował pismo do Ministerstwa Edukacji Narodowej. Odpowiedź MEN nie była dla nas zadowalająca, ale nas to nie zraża, bo mamy wrażenie, że ewolucja i tak zachodzi. Za kilka lat nie będzie nikogo dziwiło, że podpaski i tampony są w toaletach w przestrzeni publicznej. Raczej będzie dziwił ich brak. Oczywiście, cały czas są osoby, które mówią: "po co to wam, nie wywlekajcie tego, niech już ten temat zostanie w domach”. Ale wyraźnie widzimy, że tych głosów jest coraz mniej. Coraz powszechniej akceptujemy tę naturalną rzecz, jaką jest miesiączka.


Autorka: Dominika Klimek - Dziennikarka radiowa, prasowa i internetowa. Specjalizuje się w tematach społecznych. Autorka podcastów, prowadzi warsztaty z narracji dźwiękowych. Wyróżniona za swoje teksty m.in. na Festiwalu Wrażliwym.

Comments


DO:ŁĄCZ DO NEWSLETTERA!

bottom of page