top of page

“Jeśli myślę, to o rzeczach, o których boję się mówić” - Wojtek od lat choruje na depresję

Jak wygląda “męska depresja”? Co czuje mężczyzna w kryzysie psychicznym? Dlaczego jeszcze dziś warto wyrzucić do kosza krzywdzące i stereotypowe hasła o “prawdziwych facetach”? Pisze Wojciech Skold, który z depresją żyje od lat.



Chcę, abyście coś dla mnie zrobili. Wyobraźcie sobie sześciopiętrowy blok pośrodku osiedla. Stary, komunistyczny, ale ocieplony i pomalowany na jasne, pastelowe kolory. Wejdźcie na piąte piętro i otwórzcie pierwsze drzwi po prawej. Poczujecie zapach stęchlizny wymieszany ze smrodem tytoniowego dymu. Aby dostać się do małego pokoju, musicie przesunąć na bok pokaźny stos pustych pudełek po pizzy. Przez siwy dym ledwie co widać, ale na biurku dostrzeżecie popielniczkę, z której wysypują się setki niedopałków. Wszystko wokół jest brudne od popiołu.


Na podłodze rzucone jak szmaty, leżą brudne ubrania. Koszulki, bluzy, gacie i skarpety. Oblepione resztkami naczynia w postaci trzech blaszanych misek i jednego talerza znalazły miejsce przy szafie. Wisi na niej kalendarz „zatrzymał się” na grudniu, choć za oknem soczysta zieleń sugeruje środek lata. Na łóżku siedzi zarośnięty facet i patrzy w nicość. Nagle dzwoni telefon. Dźwięk jest bardzo donośny i przeraźliwy. Mężczyzna spogląda na pulpit i widzi, że to matka. Nie odbiera.


Gdyby nie to, że w powyższym tekście użyto przymiotników, byłby to materiał na scenariusz. Ale nie jest. Tak mniej więcej wyglądałem ja i moje mieszkanie w trakcie jednej z najcięższych depresji w moim życiu.


Takie stany występują u mnie często od wielu lat. Kiedyś monologi i eseje, dziś ledwo potrafię wydusić z siebie kilka słów. Szukam w głowie tych właściwych, a kiedy przyjdą, wątek mi umyka i pozostaje tylko niedokończone zdanie. Kładę się do łóżka i się wyłączam. Nic innego się nie liczy, bo nic nie ma znaczenia. Godzinami więc patrzę bezproduktywnie na bezmiar niebieskiej farby przy grzejniku. I nie zauważam nawet, że tuż przy żeberkach kaloryfera jest kilka niedociągnięć pędzlem. Nie myślę. A jeśli myślę, to o rzeczach, o których boję się mówić. Ciężko być chorym i udzielać rad. Łatwiej opowiedzieć o tym, co przeżywam. Nie wstydzę się tego.


Długo mówiło się, że depresja jest chorobą kobiet, że przecież faceci nie płaczą, nie skarżą się, a być może nawet nie mają duszy, która mogłaby boleć. Do rzeczywistości przywołują jednak statystyki – w 2021 roku 85 proc. samobójstw w Polsce popełnili mężczyźni. Nie żyje 4413 mężczyzn. Tymczasem w kraju nad Wisłą nadal rozbrzmiewają stereotypowe i krzywdzące hasła o męskości i niemęskości. Małym i dużym chłopcom powtarza się, że brzydko jest płakać i się mazać.


Masz być facetem: silnym, nawet trochę agresywnym, zapracowanym, odnoszącym sukcesy i wysportowanym. Takim jak w reklamach tytoniu z lat dziewięćdziesiątych. Takim, który po ciężkim dniu pracy rozpali ognisko i wypije piwo w męskim gronie. Mainstreamowe media wciąż kreują taki wzór faceta, choć powszechnie wiadomo, że połowa osób chorujących w Polsce na depresję to mężczyźni. Ale tu nie chodzi o prawdę.


Mainstream nie chce naszego zdrowia, chce na nas zarabiać i sprzedawać nam kolejne wizje pięknego życia. Dlatego w popularnych mediach męska depresja nie pojawia się często, a nawet niemal nigdy. W zamian proponuje się nam co najwyżej suplementy na wzmocnienie i witaminy. Polska płynie suplementami, jakbyśmy już w genach mieli niedobory pierwiastków i oprócz grzechu pierworodnego rodzili się z chorobami. U nas na każdy problem stosuje się plasterki, nie trwałe rozwiązania. Ludzie z pierwszych stron mówią, co macie kupić i jak się ubierać. A czy ktoś powiedział Wam, gdzie mężczyzna ma się zwrócić o pomoc w trakcie kryzysu czy załamania psychicznego?


Depresję uznaje się za brzydką i niemęską, więc zamiast tematów o zdrowiu psychicznym, dwójka prowadzących program śniadaniowy woli dywagować na temat golenia pach czy nowej sukienki znanej aktorki. A zachorować może każdy. I zwykły, brodaty, trochę otyły facet i taki, który większość czasu spędzał na siłowni. Ojciec rodziny, singiel, facet na wysokim stanowisku i ten, co pracuje w warsztacie samochodowym. Wasz tata, brat, sąsiad, mąż.


Zaczyna się niewinnie. Obniża się nastrój, tracimy zainteresowanie czymkolwiek, pojawia się senność albo przeciwnie – nadmierne pobudzenie. To, co sprawia nam przyjemność, przestaje mieć znaczenie. Obowiązki w pracy do tej pory wykonywane z zamkniętymi oczami, stają się trudne lub niemożliwie do zrealizowania. U mnie pierwsza była bezsenność. Potem notorycznie nie mogłem zdążyć do pracy. Jedna nagana za spóźnienie, druga, a następnie kartka z nagłówkiem „Wypowiedzenie za porozumieniem stron”. Wstydziłem się powiedzieć, że coś mi dolega. Bałem się reakcji otoczenia. Że wezmą mnie za wariata. Myślę, że wielu z nas się tego obawia. Następnie pojawiły się myśli samobójcze, poczucie wyalienowania. A dalej... było już tylko gorzej.

Dopiero gdy zostałem bez pracy, zdałem sobie sprawę, że mój strach przed oceną i etykietą “słabeusza” jest nieważny, ważniejsze jest to, jak się czuję i co myślę. To, co się dzieje z moim zdrowiem i życiem. Gdy się oddalamy, okazuje się, że opinie innych, ich oceny przestają mieć jakiekolwiek znaczenie, a przecież tak się ich baliśmy. Dlatego, jeśli czujesz, że coś się z Tobą złego dzieje, nie bój się korzystać z pomocy. NIE MUSISZ zostać z tym sam. W mediach społecznościowych istnieje wiele grup, na których możesz uzyskać pomoc.


Wiele z nich oferuje też możliwość umieszczania anonimowych postów, więc nie musisz nawet się ujawniać. Ale otwórz się na rozmowę, na wsparcie, na rady. Wyjdziesz z depresji, jeśli nie zaniedbasz leczenia. U jednych trwa to krócej, a u drugich trochę dłużej. Jeśli wydaje Ci się, że sam dasz radę, to z doświadczenia Ci powiem, że nie dasz. Gdy rozpoczniesz leczenie, nie przerywaj go sam, gdy poczujesz się lepiej, bo depresja wróci i zaatakuje mocniej. Mówi się, że faceci mają wysokie poczucie dumy. Tak jest. W pojęcie dumy wpisują się różne priorytety, ale jeden z nich to chęć przetrwania. Przetrwaj dla samego siebie, przetrwaj dla innych. Nie wstydź się. Pamiętaj, że NIE JESTEŚ sam.

Wojciech Skold – pod pseudonimem napisałem książkę “Życie pozapsychotropowe”, w której opisuję swoje zmagania z depresją. W wolnym czasie marnuję swoje życie na granie w gry. Współprowadzę na Facebook jedną z grup wsparcia dla osób w kryzysie psychicznym. Należałem do Rady Konsultacyjnej Strajku Kobiet ds. Osób Niepełnosprawnych.


Jeżeli potrzebujesz pomocy, nie bój się dzwonić: 608 271 402



Comments


DO:ŁĄCZ DO NEWSLETTERA!

bottom of page