top of page

“Atmosfera jest grobowa, dziennikarze są w rozkroku”. Co się dzieje w TVP po wyborach?

Kwestia TVP nie umknęła uwadze opozycji w czasie kampanii wyborczej. Ba, była jednym z głównych tematów w tygodniach, gdy kandydaci i kandydatki zabiegali o głosy wyborców i wyborczyń i jeszcze wyraźniej (jeżeli to możliwe) dało się zauważyć prorządowy skręt telewizji publicznej. Co się dzieje w TVP po wyborach?


Upolitycznienie mediów, które w domyśle powinny być dla wszystkich i stać na straży demokracji, wolności i równości obywateli, to jeden z głównych zarzutów stawianych Prawu i Sprawiedliwości. Już przed wyborami w 2015 roku wiadomo było, że partia Jarosława Kaczyńskiego “obmyśliła plan przejęcia władzy w mediach publicznych”, ponieważ “radio i telewizja w Polsce powinny być narodowe, nie prywatne”. Newsweek pytał wtedy: “Na czym polega owa nacjonalizacja społeczeństwa poprzez media?”. Osiem lat temu mogliśmy tylko teoretyzować. Szybko przekonaliśmy się jednak na własnej skórze, co oznacza telewizja w rękach polityków.

Szybka zmiana Zmiana zaczęła się ekspresowo. Już kilka tygodni – 30 grudnia 2015 roku – po zwycięstwie w wyborach parlamentarnych Sejm uchwalił nowelizację Ustawy o radiofonii i telewizji. W praktyce oznacza to, że od tego momentu to Ministerstwo Skarbu Państwa, a nie Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji powołuje i odwołuje zarządy i rady nadzorcze TVP i Polskiego Radia. Politycy PiS-u podkreślali, że nowelizacja była konieczna, żeby przywrócić mediom publicznym obiektywizm, bezstronność i wiarygodność po okresie komercjalizacji i wolnej amerykanki.

7 stycznia 2016 roku prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację. Dzień później stanowisko prezesa TVP objął Jacek Kurski. Pół roku później powołano Radę Mediów Narodowych (przejęła powoływanie i odwoływanie zarządu i rad nadzorczych od Ministerstwa Skarbu Państwa).

Machina się rozkręca. Stacje telewizji publicznej i radia stopniowo opuszczają najlepsi polscy dziennikarze i dziennikarki, a ich miejsce zajmują osoby powiązane z mediami prawicowo-konserwatywnymi. Ramówka zaczyna puchnąć od programów religijnych, seriali historycznych (często na bardzo niskim poziomie technicznym) i publicystyki prorządowej. Łamane są zasady etyki dziennikarskiej, programy informacyjne zamieniają się w dezinformacyjne. Widzowie dostają mieszankę manipulacji i propagandy, a granica wciąż się przesuwa w stronę mowy nienawiści i dyskredytowania każdego, kto krytykuje rząd.

Już w 2016 roku Jan Dworak (w latach 2011-2016 przewodniczący KRRiT) w wywiadzie dla Gazety Wyborczej mówił: “Nasz raport pewnie jest dla TVP bolesny. Pokazujemy, że od kiedy rząd PiS przejął media publiczne, telewizja publiczna stała się telewizją rządową nie tylko organizacyjnie, ale i programowo”.

A władza z każdym rokiem intensywniej testuje nowe narzędzia. Słodko-gorzkim hitem stają się silnie perswazyjne i absurdalne “paski z TVP”, rośnie górka skarg do KRRiT, nawet wyborcom PiS-u zaczyna zgrzytać łopatologiczny przekaz. Coraz częściej okazuje się, że “rozmówcy” i “bohaterowie reportaży” to tak naprawdę wynajęci statyści. Z ekranu wylewa się strumień nienawiści do mniejszości narodowych, migrantów i uchodźców, muzułmanów, środowiska LGBTQ+.

O kontrowersjach związanych z Telewizją Publiczną od 2015 roku można napisać książkę. W sondażu Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych z 2019 roku Polki i Polacy uznają, że TVP Info jest najmniej rzetelnym kanałem informacyjnym w kraju.

TVP prze jednak przed siebie, nie cofa się ani o krok. Organizuje kolejne “rekordowe Sylwestry”, które celują w estetykę jarmarczną, pompuje pieniądze we własne produkcje (a pompować ma z czego, bo rząd na swojej telewizji narodowej nie oszczędza), zakrzywia rzeczywistość, nie przejmuje się, że rośnie grupa artystów, celebrytów, ekspertów i specjalistów, którzy odmawiają udziału w programach (nawet jeżeli miałaby to być krótka wypowiedź w śniadaniówce). Kreuje swoją bazę znanych i lubianych, jak chociażby wtedy, gdy na antenie pojawia się wymyślony amerykański projektant Christian Paul (a tak naprawdę Krystian Farbaniec) zachwalający stylizacje Agaty Dudy.

Jednego TVP nie można odebrać – jest dla portali satyrycznych i internetowych twórców nieustanną inspiracją i kopalnią kadrów do memów. I w sumie może jest jeszcze jeden plus: TVP ma misję edukacyjną, więc uczy Polaków odmieniać nazwiska przez przypadki. Szczególnie jedno: Tusk. Wróg numer jeden.

Odmień TUSK Co bardziej ambitni widzowie najpierw biorą kartkę i długopis, dopiero potem odpalają Wiadomości w TVP. Raz postanowiłam być ambitna. W krótkim, bodajże 8-minutowym, materiale ponad 50 razy padło nazwisko Tuska. Nie nadążałam za kreśleniem kresek na kartce. Nie bez powodu, gdy dzieje się cokolwiek złego (nawet jeżeli byłyby to opady śniegu, gdy my wolimy ciepłe dni) mówimy, że to wina Tuska.

Gdy zatem lider Platformy Obywatelskiej powrócił ze zgniłego Zachodu, by odmienić oblicze ziemi, tej polskiej ziemi, tuskometry w TVP wywaliły poza skalę. Tym bardziej że ten antypolski, a wręcz niemiecki kłamca (chyba też trochę rudawy) zapowiedział w kampanii wyborczej, że po utworzeniu nowego rządu priorytetem będzie gruntowna reforma TVP. Zresztą nie tylko on. Większość opozycyjnych stronnictw sugerowała, że reset mediów publicznych jest koniecznością. Posłanka Joanna Mucha (Polska 2050) przed wyborami tajemniczo mówiła, że “niektórych planów nie powinniśmy zdradzać, żeby nie dać czasu PiS-owi na zabezpieczenie pewnych możliwości ruchu”.

Więcej szczegółów na temat strategii opozycji podsuwają media, które nieoficjalnie dowiadują się, że Donald Tusk planuje wprowadzenie w TVP zarządu komisarycznego, zmianę prezesa, a także wymianę szefów Telewizyjnej Agencji Informacyjnej i "Wiadomości" TVP. Z anteny zniknąć ma również Danuta Holecka – ikona, doceniana przede wszystkim za szeroki repertuar uśmiechów, których odbiorcą był prezesa Kaczyńskiego. Istnieje prawdopodobieństwo, że z uśmiechami koniec.

Akcja ewakuacja Kilka dni po wyborach 15 października politycy PiS-u i TVP szli w zaparte – wybory wygrała partia rządząca, nie jakaś tam opozycja. Taki przekaz trafiał do widzów. Zdaje się jednak, że nastroje po drugiej stronie kamer były i są mniej entuzjastyczne – pierwsi pracownicy rozpoczęli ewakuację z Woronicza. Sympatyczny prezenter (jak sam siebie określa) Adam Giza rozesłał do mediów list z prezentacją o sobie i zapewnia, że “nigdy nie zajmował się polityką”. Wypowiedzenia złożyli już Bartłomiej Graczak, Karol Jałtuszewski i Damian Diaz.

Wirtualne media oceniają, że “atmosfera w TVP w związku z prawdopodobną utratą władzy przez PiS jest jak na Titanicu”. – Ludzie są przekonani, że zmiany w TVP, jeśli nastąpią, to najwcześniej w styczniu. Generalnie wszyscy boją się o pracę, ale chyba liczą na cud. Są przekonani, że jak Koalicja Obywatelska wejdzie do TVP, to wylecą ci, co dawali gębę na antenie, a inni zostaną. Atmosfera jest trochę grobowa i dziennikarze są w rozkroku. Nie wiedzą, co mówić na antenie. Dlatego przestali atakować PSL, Konfederację i Hołownię, bo liczą na koalicję z PiS. W Tuska trochę uderzają, ale umiarkowanie. Nie było żadnego spotkania. Wszyscy starają się pracować intuicyjnie i stąpają po cienkim lodzie – mówi portalowi reporter TVP Info, który chce zachować anonimowość.

Inny dziennikarz dodaje: “Siedzimy pozamykani i załamani w swoich pokojach. Nie pokazujemy się i liczymy na cud, i to, że zostawią nas w spokoju. Z drugiej strony mamy świadomość, że raczej już pozamiatane”.

W istocie. Nie da się ukryć, że reforma mediów publicznych jest kluczowym punktem, który chcą zrealizować politycy i polityczki nowego rządu. Donald Tusk zapowiada, że wystarczą 24 godziny, żeby telewizja rządowa ponownie stała się publiczną. Jak? Nowy rząd rozważa kilka wariantów, w tym dwie koncepcje dotyczące Rady Mediów Narodowych (która jest niezbędna do przeprowadzenia szybkich zmian kadrowych).

To właśnie ona odpowiada za powoływanie zarządów i rad nadzorczych Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej. Jak podaje Dziennik Gazeta Prawna, w pięcioosobowym składzie Rady Mediów Narodowych aż trzy osoby związane są ze Zjednoczoną Prawicą, a dodatkowo zostały one wybrane w 2022 roku – ustawowa kadencja w Radzie trwa sześć lat. W przypadku czterech osób kończy się w 2028 roku.

DGP dotarła do informacji, że chociaż politycy mają różne propozycje rozwiązania sytuacji, to najbardziej prawdopodobne są dwa scenariusze: koncyliacyjny lub atomowy. “Miękka opcja to próba nowelizacji ustawy o RMN. Pomysł ten nie ma jednak większych szans powodzenia, bo prezydent Duda zawetuje wszelkie rozwiązania, które pozbawią PiS wpływu na media” – czytamy w dzienniku. Wersja “twarda” zakłada wygaszenie mandatów trzech członków RMN za pomocą większości parlamentarnej i wybranie nowych. Odbyłoby się to uchwałą sejmową, której nie można zaskarżyć. W tym przypadku również prezydent ma ograniczone możliwości.

Inne opcje zakładają ominięcie zdominowanej przez PiS Rady Mediów Narodowych i wprowadzenie do spółek zarządu komisarycznego: “minister kultury i dziedzictwa narodowego poprzez Walne Zgromadzenia, postawiłby spółki medialne w stan likwidacji. Wtedy powołane zostałyby zarządy komisaryczne, których RMN nie mogłaby odwołać. Stan likwidacji zostałby odwołany dopiero po ustawowych reformach rynku medialnego. Odbierałyby one Radzie Mediów Narodowych prawo do powoływania zarządów mediów publicznych. Zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, uprawnienia te mogłyby wrócić do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, której skład przy okazji zostałby wymieniony. Kadencje KRRiT i RMN wygasają w 2028 roku”. [cytat za: wirtualnemedia.pl]

Posłowie Koalicji Obywatelskiej mają nadzieję, że na święta sprezentują Polkom i Polakom nowego prezesa mediów publicznych i symbolicznie właśnie wtedy skończy się ”karmienie ludzi propagandą”. Zobaczymy. I to dosłownie.




Aktualizacja, 28.11.2023 roku:

WP i Onet informują o piśmie z 23 listopada, które Piotr Gliński skierował do Rady Mediów Narodowych. Minister miał wystąpić z wnioskiem o zgodę na zmiany w statutach Telewizji Polskiej S.A., Polskiego Radia S.A. oraz Polskiej Agencji Prasowej S.A. Media informują, że RMN miała na to przystać, a zmiany dotyczą procedury likwidacji spółek. "W ten sposób ustępujący rząd chce utrudnić nowej władzy proces przejęcia kontroli nad mediami" – wskazuje redakcja money.pl.




Tekst: Alicja Cembrowska

Zdjęcie główne: TVP Info/Zrzut z ekranu


Comments


DO:ŁĄCZ DO NEWSLETTERA!

bottom of page